
Grzegorzek: dziewczyna potrafi żywić urazę do końca meczu
Kobieca sekcja piłki nożnej rozgrywa właśnie inaugurujący sezon, początki są trudne, ale dziewczyny z optymizmem patrzą w przyszłość. Zapraszamy na wywiad z zawodniczką Dunajca Nowy Sącz – Pauliną Grzegorzek.
Dunajec Nowy Sącz to Twój pierwszy klub piłkarski. Opowiedz, jak do niego trafiłaś i co skusiło Cię, aby spróbować swoich sił w piłce nożnej.
Piłka nożna była sportem numer jeden w moim życiu odkąd tylko pamiętam. Od dziecka preferowałam oglądanie meczów bardziej niż bajek. Często umawialiśmy się z sąsiadem na granie w piłkę na podwórku, gdzie próbował mnie nauczyć podstaw, następnie techniki. Z czasem wybudowali nam orlik w Rożnowie, teren do gry znacznie się poprawił, więc ze znajomymi spędzaliśmy tam tyle czasu ile tylko wspólnie znaleźliśmy. Gdy tylko padło hasło: „dzisiaj, godz.17.30, orlik, kto będzie?” od razu kombinowałam jak wymknąć się z domu, a w moim przypadku szanse na wyjście nie były duże, gdyż najważniejszy głos należał zawsze do mamy, a ona, oj, jak chyba większość mam, przeżywała każdy siniak, każde obdarte kolano, na skutek czego nie była optymistycznie nastawiona do piłki. Na szczęście mój tato i dziadzio są mocno związani ze sportem, uwielbiają piłkę nożną, w związku z czym, zawsze próbowali mi stworzyć warunki i ułatwić możliwość robienia tego co kocham. Z czasem kontynuowałam grę w szkolnym kole sportowym, następnie w AZSie, a kiedy tato dowiedział się, że w KS Dunajec Nowy Sącz powstanie kobieca drużyna sportowa stwierdził: „Paula, to jest to, spróbuj!”. Spróbowałam … i jestem!
Póki co nie udało Wam się zdobyć jeszcze punktu w lidze. Podchodzicie do tego z chłodną głową? Czy może pojawia się w zespole nerwowość?
O nerwowości nie ma mowy. Są w zespole osoby, które dopiero rozpoczęły przygodę z piłką nożną, uczą się. W naszych głowach, w tej rundzie, priorytetem nie jest nastawienie się na odnoszenie tylko zwycięstw, ale skupiamy się przede wszystkim na zgraniu się z grupą oraz na prawidłowej komunikacji w zespole i aktywności.
Dopiero w czwartym meczu zdobyłyście pierwszą bramkę. Patrząc na Waszą grę, to nie jest tak, że jesteście “zamknięte” na własnej połowie. Potraficie stwarzać sobie groźne akcje, ale zawsze czegoś brakuje. Uważasz, że rozwiązanie problemu tkwi w skuteczności?
Patrząc na te spotkania, które już rozegrałyśmy, a także biorąc pod uwagę nasze wnioski po każdym z tych meczów, uważam, że przede wszystkim musimy zwrócić na treningach jeszcze więcej uwagi na współpracę zespołową czy to w atakowaniu, czy bronieniu, a następnie przełożyć to na grę w meczach ligowych, wtedy skuteczność też się pojawi.
Z reguły panuje opinia, że kobiety lubią plotki czy czasem wbić komuś szpilkę. Czy ma to potwierdzenie w szatni? Dochodzi do sprzeczek? Czy jednak tworzycie zgraną ekipę?
Plotki, konflikty, niestety, to się zdarza chyba wszędzie. Staram się, żeby każdy z każdym się dogadywał, czy to w szatni, na wyjazdach, czy podczas treningów. Jeśli już pojawia się problem staramy się od razu rozwiać wszystkie wątpliwości, niejasności. Póki co, myślę, że atmosfera między nami jest rewelacyjna, nie zapeszajmy!
Jaki cel stawiacie sobie na inauguracyjny sezon?
Pierwsza bramka już jest, czas na zwycięstwo!
Czym różni się według Ciebie kobieca piłka od tej męskiej? Oczywiście pomijając fakt fizyczności.
Uważam, że przede wszystkim emocjami, które panują na boisku podczas tych 90 minut. Mężczyźni zdecydowanie bardziej kontrolują swoje nerwy niż my – kobiety. Jest faul, krzykną raz, drugi, koniec, zapominają, mecz trwa dalej, a u nas? Dziewczyna potrafi żywić urazę do końca meczu i jeszcze przez następny tydzień to pamiętać. (śmiech)
Masz jakieś marzenia związane z sukcesami piłkarskimi, które chciałabyś osiągnąć?
Staram się zawsze myśleć pozytywnie, dlatego uważam, że z każdego meczu wynoszę malutkie sukcesy. Chciałam zdobyć pierwszą bramkę dla naszego zespołu i dzięki całej drużynie udało się! Z czasem przyjdą wyniki, punkty, wtedy będę myśleć o bardziej wygórowanych marzeniach.
Czym zajmujesz się prywatnie?
Jestem studentką pielęgniarstwa. O nie, został mi jeszcze tylko tydzień wakacji. Studiuję na IZ w Nowym Sączu, więc do szatni klubowej i boiska będę miała 30 sekund drogi, postaram się wszystko pogodzić i nie spóźniać się na treningi (bo za spóźnienia trzeba wykonywać karne pajacyki, nie warto)(śmiech). Bardzo długi okres czasu trenowałam pływanie, ale teraz pauzuję. Jestem także instruktorem pływania i w wolnych chwilach staram się przekazać dzieciakom oraz dorosłym to, czego sama zdążyłam się nauczyć.
Waszym trenerem jest Twój narzeczony, możesz liczyć na taryfę ulgową? Czy dostajesz po meczu listę rzeczy do poprawy?
Taryfa ulgowa? Absolutnie! Nie odczuwam tego. „Cisek” jest profesjonalistą, nie pozwoliłby sobie na wyróżnienie kogoś nad innych. Dobrych kilka dni wbijałam sobie do głowy, że we wtorki i czwartki w godz.16.45-18.00 zamiast „Patryś” jest „Panie Trenerze”. Czasami wręcz odnoszę wrażenie, że wymaga ode mnie jeszcze więcej (śmiech). Razem dochodzimy do wniosków, co należy jeszcze poprawić i w wolnym czasie, raz/dwa razy w tygodniu, zabieramy sprzęt i jedziemy na stadion indywidualnie doskonalić elementy, które sobie zaplanowaliśmy wcześniej.
(Seba)
********************************************************************************
Chcesz przygotować dla nas materiały, relację, lub zdjęcia z tego lub innego meczu? Bardzo prosimy o kontakt:
www.facebook.com/naszsport/
redakcja@naszsport.pl

Archiwum
Musisz to przeczytać!
-
IV Liga
/ 3 lata temuAdrian Basta zawodnikiem Barciczanki Barcice
Beniaminek IV ligi Barciczanka Barcice dokonał sporego wzmocnienia, szeregi zespołu zasilił doświadczony obrońca, Adrian...
przez Sebastian Stanek -
A klasa
/ 3 lata temuJednak szesnaście zespołów w sądeckiej A – klasie
Głosowanie korespondencyjne klubów w sądeckiej A – klasie przeważyło w stosunku 10 do 4...
przez Sebastian Stanek -
A klasa
/ 3 lata temuDecyzja podjęta czternaście drużyn w A – klasie
Po ostatnim “gorącym” spotkaniu przedstawicieli klubów z lokalnymi władzami pozostał niesmak. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się,...
przez Sebastian Stanek