Skontaktuj się z nami

NaszWywiad

“SPORTOWCY Z SĄDECZYZNY” cz. 3 ANDRZEJ ŁATKA – BOHATER CAMP NOU

 

“SPORTOWCY Z SĄDECZYZNY” cz. 3 ANDRZEJ ŁATKA – BOHATER CAMP NOU

Historie Marka Cwenara – nowy cykl w naszym serwisie. Raz w tygodniu, pan Marek otworzy swoje archiwa, aby podzielić się z nami historiami z naszej lokalnej, ogólnopolskiej jak i światowej piłki. Jesteśmy przekonani, że sympatycy historii z zapartym tchem będą czekać na kolejny odcinek. Dziś Andrzej Łatka.



Specjalnie dla NaszSport.pl pisze Marek Cwenar:

Po Damianie Zboźniu, którego sylwetkę przedstawiałem przed kilkoma dniami, tym razem przenoszę się w czasie do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, by sympatykom naszego regionalnego futbolu przypomnieć sylwetkę Andrzeja Łatki.

Myślę, że akurat w samym Grybowie tego piłkarza i jego osiągnięcia pamiętają doskonale wszyscy i zapewne nic nikomu przypominać nie trzeba, ale w innych rejonach sądeczyzny już niekoniecznie musi tak być. 30 lat to kawał czasu…

Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że większość młodych czytelników “Naszsport” usłyszy o tym Panu po raz pierwszy w życiu. Andrzej Łatka – kiedyś złote dziecko grybowskiej piłki, wychowanek miejscowego klubu. W seniorskiej drużynie Grybovii pojawił się w wieku 14 lat(!), a potem była Sandecja i występy w młodzieżowej reprezentacji Polski, uwieńczone srebrnym medalem mistrzostw Europy do lat 18 na boiskach RFN w roku 1981. Piłkarz rodem z Grybowa grał wówczas w ataku wraz z późniejszą sławą polskiej piłki – Dariuszem Dziekanowskim.

Przy okazji dodam, że naszej bramki strzegł wtedy Józef Wandzik, z którym Andrzej Łatka 7 lat później już jako filar warszawskiej Legii znajdzie się na okładce magazynu “Piłka Nożna” (fot.) . Zanim jednak wspominany napastnik pojawił się na Łazienkowskiej, wcześniej występował jeszcze w innych ekstraklasowych klubach – Stali Mielec i Motorze Lublin (patrz. drużyny i składy w specjalnych wydaniach “Piłki Nożnej” i krakowskiego “Tempa”).

Jednak to z klubem ze stolicy sięgał po największe sukcesy – Puchar Polski w latach 1989 i 1990, a rok później półfinał Pucharu Zdobywców Pucharów i dwumecz z “Czerwonymi Diabłami” z Manchesteru (co widoczne jest na kolejnych fragmentach wyciągniętych ze stosu mojej “makulatury”). Może wydawać się to trochę dziwne, ale jednak nie z trofeami zdobytymi z wojskowym klubem kojarzony jest ten zawodnik.

13 września 1989 Legia Warszawa w 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów, mierzyła się na słynnym Camp Nou z obrońcą tytułu CF Barceloną i zremisowała sensacyjnie 1 – 1! (fot. tygodnik PN). Prowadzenie dla polskiego zespołu uzyskał nie kto inny jak Andrzej Łatka właśnie! Przepięknym strzałem z odległości prawie czterdziestu metrów pokonał legendę hiszpańskiej bramki – Andoniego Zubizarretę. Utracie gola nie potrafili zapobiec wtedy nawet tak wielcy europejscy gracze jak Holender Ronald Koeman i Duńczyk Michael Laudrup. Niezapomniane przeżycie…

Marek CwenarPiłka i kronikarstwo to moje hobby. Jestem kolekcjonerem książek i czasopism sportowych. Od powrotu z za granicy zaangażował się trochę w regionalny futbol. Pomagam chłopakom z Zyndrama. Fajna przygoda. Czuję się przez to młodszy.

 

Reklama

.

.

Archiwum

Musisz to przeczytać!

Więcej w NaszWywiad