
Kiedy jedziesz grać z ligową czerwoną latarnią, spodziewaj się że łatwo nie będzie!
Nadal jeden punkt widnieje w tabeli przy zespole z Tymbarku. Może to być mylące, bo ekipa Tomasza Szczepańskiego nie chce być wiosną chłopcami do bicia. Mimo – wydawać by się mogło – kolejnej sromotnej porażki, poważnie napsuła krwi Sokołowi Stary Sącz.
Spoglądasz na wynik i widzisz 2:5. Myślisz – wszystko w normie. Tymbark nie stał się naglę hegemonem ligi, jak przegrywał, tak przegrywa. Kiedy jednak rozbierze się ten rezultat na czynniki pierwsze, to wcale nie wychodzi z tego, że Sokół przyjechał tam w gości, lajtowo i przyjemnie pokopał piłkę i wrócił do Starego Sącza z kompletem punktów – okazale obłożonym pięcioma wyjazdowymi bramkami.
No, więc rozbieramy. Pierwszy wstrząs nastąpił już w 7 minucie. Sokół wyszedł na ten mecz bardzo zdekoncentrowany i mogło nawet się wydawać,że od początku lepiej wyglądają gospodarze. Ich szybka ofensywna akcja, została dopiero przerwana przez kapitana przyjezdnych Tomasza Rusina, który złapał za koszulkę mijającego go rywala. Sędzia zdecydował się na pokazanie żółtej kartki, jednak i czerwona tutaj miała swoich zwolenników – szczególnie po stronie gospodarzy.
Szybko oni jednak zapomnieli, o kolorze kartki, bo po strzale z rzutu wolnego piłka odbita przez bramkarza Sokoła, wylądowała pod nogami Macieja Jaworskiego. Ten przymierzył i mając przed sobą tylko bramkarza, tak skiksował, że futbolówka powoli wtoczyła się do bramki.
Tak, było to trzęsienie ziemi. Nieźle grający Tymbark już przy pierwszej okazji skarcił swojego rywala. Mimo prowadzenia, gospodarze nadal grali jak przy 0:0. Odważnie i otwarcie. Sokół nieco zdziwiony zaistniałą sytuacją, szukał swoich okazji w grze z kontry. Starosądeczanie dość szybko wyrównali. Po raptem sześciu minutach, faulu w polu karnym dopuścił się Grzegorz Duda (trzymanie rywala), sędzia wskazał na wapno, a jego pewnym egzekutorem okazał się Mateusz Kozłowski.
Kolejne minuty przebiegały w stylu Tymbark buduje, Sokół kontruje. Zarówno ci od pozycyjnego ataku, jak i ci od szybkich kontr razili nieskutecznością w podaniach i wyprowadzaniu piłki. Gdyby ktoś notował straty jednym czy drugim, było ich naprawdę sporo. Ciężko wygrzebać jakąś sytuacje, kiedy któraś z drużyn wymieniła, chociaż cztery czy pięć podań. Najczęściej akcja kończyła się kiksem, złym dograniem, bądź po prostu faulem. Brzydki etap meczu, podczas którego spokojnie można było skoczyć na soczek do pobliskiej fabryki.
Ci, którzy faktycznie by poszli, straciliby szansę na obejrzenie kluczowej akcji dla losów spotkania. Dlaczego kluczowej? Bo zakończonej bramką tuż przed zejściem drużyn na przerwę. Chyba ostatnia w tej części gry kontra gości, zakończyła się strzałem do „pustaka” przez Wojciecha Burchela. Widać było, że skrzydła, które urosły miejscowym po pierwszej bramce i których nawet nie podcięła wyrównująca bramka, to ta na 1:2 wyrwała je z korzeniami.
Prowadząc jedną bramką, Sokół wiedział ze musi zdobywać kolejne gole by zainkasować komplet punktów. Trener Jakub Bober desygnował do gry w 55 minucie Krystiana Owsiankę, a ten szybko (62 min.)odwdzięczył się mu golem na 1:3. Dosłownie osiem minut później później było już 1:4. Kopia pierwszej bramki dla Sokoła. W polu karnym faulowany Mateusz Kozłowski (Sokół) przez Kacpra Banacha (Tymbark) i sam pokrzywdzony wykorzystuje drugi raz w tym meczu „jedenastkę”. Wynik 1:4 daje już komfort zawodnikom ze Starego Sącza, a Tymbark zdaje się być pogodzony z porażką.
Trener Bober desygnował nawet do gry w 77 minucie grającego prezesa, a zarazem najstarszego na boisku Szymona Stolarskiego. Ostatnie minuty meczu przyniosły jeszcze dwa gole. Najpierw na 5:1 podbili goście (drugi gol Owsianki), a później na otarcie łez, w ostatniej minucie podstawowego czasu gry, Bartłomiej Kuc (Tymbark) strzelił jeszcze na 5:2, niwelując rozmiary porażki.
Sokół może być po tym meczu zadowolony. Kondycyjnie wyglądał lepiej niż rywale, potrafił wygrać, chociaż pierwsze minuty tego nie zapowiadały. Dzięki zwycięstwu wyraźnie podskoczył w ligowej tabeli. Tymbark także powinien tę porażkę przekuć w odrobinę optymizmu. Ma bardzo młody skład, który nieźle sobie radzi na tle solidnego rywala. Szczególnie aktywnie i z dobrej strony pokazał się w tym meczu Dawid Mrożek, który momentami swoją szybkością, odstawiał rywali jak chciał. Tymbark jeszcze nie spadł – i wcale nas nie zaskoczy, jeżeli (jakimś cudem) obroni V ligę. Przynajmniej, jeżeli nie sportowo, to na pewno organizacyjnie bardzo na to zasługuje.
KS Tymbark – Sokół Stary Sącz 2:5 (1:2)
Bramki: Maciej Jaworski 7, Barłomiej Kuc 90 – Mateusz Kozłowski 13 (k), 70 (k), Wojciech Burchel 44, Krystian Owsianka 62,88
Tymbark: Rafał Pietrzak – Tomasz Binda, Bartłomiej Kuc, Kacper Banach, Dominik Wojtas, Maciej Jaworski, Dawid Mrożek, Michał Krywobodorenko (62 Łukasz Kapturkiewicz), Grzegorz Duda, Karol Postrożny, Łukasz Kalisz (30 Przemysław Kania).
Sokół: Michał Pająk – Tomasz Rusin, Przemysław Marduła, Marcin Bołoz (35 Arkadiusz Stępka), Rafał Burchel (77 Szymon Stolarski), Filip Witowski, Wojciech Burchel, Dawid Ćwik, Tomasz Lizoń (55 Krystian Owskianka), Marcin Wójcik, Mateusz Kozłowski.
Sędziował: Damian Szczerba (Nowy Sącz)
Żółte kartki: Grzegorz Duda, Tomasz Binda, Kacper Banach – Tomasz Rusin.
(sd)

Archiwum
Musisz to przeczytać!
-
IV Liga
/ 3 lata temuAdrian Basta zawodnikiem Barciczanki Barcice
Beniaminek IV ligi Barciczanka Barcice dokonał sporego wzmocnienia, szeregi zespołu zasilił doświadczony obrońca, Adrian...
przez Sebastian Stanek -
A klasa
/ 3 lata temuJednak szesnaście zespołów w sądeckiej A – klasie
Głosowanie korespondencyjne klubów w sądeckiej A – klasie przeważyło w stosunku 10 do 4...
przez Sebastian Stanek -
A klasa
/ 3 lata temuDecyzja podjęta czternaście drużyn w A – klasie
Po ostatnim “gorącym” spotkaniu przedstawicieli klubów z lokalnymi władzami pozostał niesmak. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się,...
przez Sebastian Stanek