
Gród strzelał ślepakami, a i tak dopadł Helenę
To nie było wielkie piłkarskie widowisko, ani nawet nie był to mecz walki. Derby lewej strony Dunajca przyciągnęły sporo kibiców, jednak raczej kręcili oni głowami z rozczarowania, niż cmokali z zachwytu. Co ciekawe zadowolonych na próżno było szukać po jednej jak i po drugiej stronie barykady. Dlaczego? Przeczytajcie!
Fatalna runda Heleny
To już szósta porażka w bieżącym sezonie Heleny. Poza wygraną u siebie z Kobylanką i Łużną, piłkarze z Nowego Sącza zbierają raczej cięgi, jako beniaminek w okręgówce. Czy można się dziwić takiemu obrotowi sprawy? Oglądając pojedynek z Grodem raczej nie. Choć po awansie skład został wzmocniony kilkoma doświadczonymi graczami, w tym grającym trenerem Wojciechem Fritzem, to wciąż za mało na solidnych rywali z „okręgówki”. Sam Fritz wyróżnia się na tle drużyny, którą prowadzi. Widać jego piłkarskie doświadczenie, ale zdecydowanie częściej powinien brać grę na siebie zamiast szukać w kluczowych momentach podań „na siłę”. Czy jest liderem zespołu? Ciężko to jednoznacznie przyznać, na pewno dawał w tym meczu więcej drużynie niż Bartłomiej Gryzło, który jeszcze w klasie A często ciągnął za uszy kolegów z drużyny. Szukając personalnych plusów, trzeba wyróżnić, (bo często sam się wyróżniał) Jakuba Marmola. Ten 21-latek potrafi zagrać dobrą, a czasem nawet finezyjną piłkę, umie wejść w drybling, jednak jego filigranowa budowa ciała sprawia, ze w starciu z rosłymi przeciwnikami nie ma zwyczajnie szans na przepychankę.
Ciągle w czołówce
Gród Podegrodzie przyjechał do sąsiada zza miedzy w chyba najsilniejszym składzie. Jego doświadczenie wieloletniej gry na tym poziomie rozgrywkowym, zgranie zawodników i zwyczajnie piłkarskie umiejętności były nad wyraz wyższe niż gospodarzy. Po serii trzech porażek z rzędu (w tym wstydliwego pogromu w Pucharze Polski od Popradu Muszyna 2-11), wygrana z Heleną jest już drugim kolejnym zwycięstwem (a siódmym w sezonie) nic, więc dziwnego, że ekipa prowadzona przez Andrzeja Knurowskiego utrzymuje się w ścisłej czołówce ligi (obecnie 3 miejsce).
Po trupach do celu
Derby kojarzą się raczej z meczem walki o każdy centymetr boiska, z dużą ilością fauli i twardej gry. W tym spotkaniu na próżno było szukać wielkiej determinacji czy harówki na całej długości i szerokości boiska. Szczególnie pierwsze minuty zaczęły się leniwie, choć ironią losu jest fakt, że właśnie wtedy wpadła pierwsza bramka. Łukasz Szabla (Gród) zabrał się z piłką w polu karnym Heleny, zmierzał w kierunku twierdzy Fabiana Kiełbasy, jednak jego „rajd” przypominał raczej próbę dotarcia do dyskotekowego baru niż narciarski slalom gigant. Odbijali się od niego obrońcy, to bark z lewej, to bark z prawej, to na klatkę to na plecy i kiedy doszło już do bramkarza, z braku mocy czy rozpędu Szabla piłkę niemal wtoczył do bramki obok próbującego jeszcze interweniować Kiełbasy. Po trupach do celu!
Konkurs „pudeł”
Gol ten był efektem choroby, jaka trawiła Helenę przez cały mecz. Miejscowi nie potrafili rozegrać piłki od własnej bramki. Kiedy tylko próbowali, natrafiali na grający wysoko Gród i tracili ją często prokurując bardzo groźne sytuacje dla rywala. Szczerze mówiąc (pisząc) nie wiemy, jakim cudem goście nie potrafili przerobić kilku świetnych okazji na trafienia. Najbardziej jednak nie wiemy, co zrobił ich zawodnik Jakub Kostrzewa w 25 minucie, który z 4 może nawet 3 metrów nie trafił do pustej bramki rywala, posyłając piłkę w kierunku mostu „Heleńskiego”. Wygrał tym samym konkurs na pudło meczu! Zresztą nieco podobnie (aczkolwiek mniej wstydliwie) spudłował tuż przed przerwą Bogdan Zgrzeblak. Swoje okazje mieli też Marcin Plata (dwukrotnie) i Łukasz Szabla. Gdyby skuteczność Grodu wynosiła 50% na przerwę schodziliby oni z trzema golami. Tymczasem jak zauważył jeden z kibiców, od lat Podegrodzie musi mieć dziesięć okazji, by wykorzystać jedną. Swoje mini szanse międzyczasie miała też Helena, były one jednak zdecydowanie rzadsze i mniej groźne (2x Wojtek Fritz i 1x Jakub Marmol).
Po przerwie – to samo!
W drugiej części meczu nie wiele się zmieniło. Gra była spokojna momentami senna. Swoje czasem przypadkowe akcje marnowali jedni i drudzy. W ekipie Grodu fajnie pokazał się Konrad Ciągło, który w 58 minucie objechał nieco zagubionego Krzysztofa Zaczyka, poczym posłał piłkę obok bramki miejscowych. W Helenie dobrą okazję wypracował Kuba Marmol Mateuszowi Bocheńskiemu, ten także nie miał szczęścia i nie dał rady pokonać byłego bramkarza Heleny Mikołaja Kumora.
Faule: 7-14
Rzuty rożne: 4:2
Spalone: 3:3
Wreszcie trafili!
W 77 minucie za swój kiks z pierwszej połowy zrehabilitował się Jakub Kostrzewa. Tym razem nie zabrakło mu zimnej krwi i pokonał bezradnego Fabiana Kiełbasę. Wykorzystał on prostopadłe podanie wprowadzonego minutę wcześniej Marcina Bugajskiego. Chwilę później mogło być już 0:3 ale Szabla trafił w słupek, a jego koledzy (dwukrotnie próbowali) nie potrafili udanie dobić. Festiwal nieskuteczności trwał. To znów spudłował Szabla, to niecelnie uderzył Plata. Dopiero w samej końcówce wreszcie szczęście dopisało wspomnianemu Marcinowi Placie. Dostał on piłkę w prezencie od defensora Heleny na 11 metrze i nawet jej nie przyjmując uderzył pod poprzeczkę bramki Kiełbasy, stawiając kropkę nad „i”.
0:6, 0:5, 0:4, 0:3!
Wynik wysoki, ale i tak zbyt niski jak na skalę i jakość okazji stworzonych w tym dniu przez Podegrodzie. Goście zainkasowali łatwe punkty, jednak muszą pomyśleć nad poprawieniem skuteczności, ponieważ nie często zdarzać im się będą mecze, w których stworzą sobie aż tyle dogodnych sytuacji. Ma, o czym myśleć także trener Heleny, który jak najszybciej powinien narzucić drużynie styl, który pomoże uniknąć jej aż tylu błędów z wyprowadzaniem piłki z własnego pola karnego. Helena o kłopoty często prosiła się sama, miała jednak szczęście, że Gród wykorzystał to „tylko” trzykrotnie.
Helena Nowy Sącz – Gród Podegrodzie 0:3 (0:1)
Bramki: Łukasz Szabla 7, Jakub Kostrzewa 67, Marcin Plata 87.Helena Nowy Sącz: Fabian Kiełbasa – Adam Tumidaj, Krzysztof Zaczyk, Arkadiusz Kiełbasa, Rafał Pieńko, Piotr Jasiński, Jakub Marmol, Tomasz Cięciwa, Bartłomiej Gryzło, Wojciech Fritz, Mateusz Bocheński.
Trener: Wojciech Fritz.Gród Podegrodzie: Mikołaj Kumor – Kamil Zygmunt (87 Arkadiusz Homoncik), Tomasz Matiaszek, Sławomir Zgrzeblak, Grzegorz Konstanty, Bogdan Zgrzeblak, Jakub Kostrzewa (75 Robert Knurowski), Marcin Plata, Łukasz Szabla (82 Dawid Lorek), Marek Knurowski, Konrad Ciągło (64 Marcin Bugajski).
Trener: Andrzej Knurowski.
Sędziował: Dawid Marcisz (Nowy Sącz) oraz Bogusław Bożek (po lewej) i Robert Budnik (po prawej).
Żółte kartki: Marek Knurowski, Tomasz Matiaszek (obaj Gród)
Faule: 7-14
Rzuty rożne: 4:2
Spalone: 3:3
Obserwator MZPN: Wacław Gargula
Z Nowego Sącza, Damian Szczerba
fot. Krzysztof Griński

Archiwum
Musisz to przeczytać!
-
IV Liga
/ 3 lata temuAdrian Basta zawodnikiem Barciczanki Barcice
Beniaminek IV ligi Barciczanka Barcice dokonał sporego wzmocnienia, szeregi zespołu zasilił doświadczony obrońca, Adrian...
przez Sebastian Stanek -
A klasa
/ 3 lata temuJednak szesnaście zespołów w sądeckiej A – klasie
Głosowanie korespondencyjne klubów w sądeckiej A – klasie przeważyło w stosunku 10 do 4...
przez Sebastian Stanek -
A klasa
/ 3 lata temuDecyzja podjęta czternaście drużyn w A – klasie
Po ostatnim “gorącym” spotkaniu przedstawicieli klubów z lokalnymi władzami pozostał niesmak. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się,...
przez Sebastian Stanek