Skontaktuj się z nami

A klasa

Afera na meczu w Jazowsku, kibice na murawie!

Sytuacje takie, jakie miały miejsce w Jazowsku są nieodłączną częścią piłkarskiego folkloru w niższych ligach. Nikt tego nie pochwala, ale skoro już się wydarzyło, to postarajmy się obiektywnie ocenić całą sytuację.

W lepszych nastrojach do meczu przystępowali goście z Mszalnicy, mający na swoim koncie sześć punktów po trzech kolejkach. Budowlani dopiero walczyli o pierwszą zdobycz w nowym sezonie i finalnie im to się udało, choć kwestia końcowego rozstrzygnięcia poddana zostanie oględzinom na Wydziale Dyscypliny.

Sytuacja z tych, których nie chcielibyśmy na zielonych murawach oglądać, zdecydowanie takie “akcje” potępiamy, ale postanowiliśmy się przyglądnąć temu bliżej, dopytując zarówno w Jazowsku, jak i Mszalnicy o przebieg całego zdarzenia z puntu widzenia osób tam obecnych. Nie nam, ani Wam stawiać wyrok nad uczestnikami całego zamieszania, od tego są specjalne organy, jednak z chęcią poznamy Wasze opinie na ten temat.

Na początek sucha informacja z raportu pomeczowego: “W 89. minucie zawodów na płytę boiska wbiegli kibice drużyny Budowlanych. (…) Według kierownika drużyny Mszalnicy podczas przerwy w grze został uderzony w głowę zawodnik drużyny “Mszalnica” przez kibiców. Według kierownika drużyny gospodarzy, w 89. minucie zawodów kibice gości wbiegli na boisko.

Najpierw wsłuchajmy się w głos osoby z otoczenia Budowlanych, której z wiadomych względów anonimowość zostaje zachowana. 

Końcówka spotkania, wynik 3:2. Cała akcja zaczęła się tak naprawdę od naruszenia nietykalności cielesnej zawodnika Budowlanych przez zawodnika Mszalnicy, któremu w prawidłowy sposób odebrał piłkę wślizgiem i przerwał dobrze zapowiadający się kontratak (obiektywnie ujmując to było bardzo czyste wejście). Nie wiem dlaczego zaraz po tym z dużą siłą odepchnął zawodnika z Jazowska – de facto kapitana – ten się tego zupełnie nie spodziewał. Potem w odwecie najpierw trener ruszył w Jego kierunku i wdarł się w przepychanki z prowodyrem tego zamieszania (obaj otrzymali żółte kartki), a następnie w mgnieniu oka wokół nich znalazło się większość zawodników wspólnie skaczących sobie do gardeł. Wbiegli rezerwowi (jeden z Budowlanych został ukarany żółtą kartką, bo faktycznie z impetem wbił się w całą grupę), dodatkowo w tym samym czasie wbiegło część kibiców gospodarzy i gości (niektórzy nietrzeźwi). Po 10 sekundach się uspokoiło i wszyscy wrócili na swoje miejsca. Sędzia ukarał najbardziej gorliwych i wznowił grę. Niestety z racji braku porządkowych na meczu (zapewne będzie kara finansowa z tego powodu) nie udało się zachować bezpieczeństwa na stadionie, choć pewnie i to by nic nie dało, bo ludzie wbiegli na murawę z różnych miejsc. Podobno zdaniem kierownika Mszalnicy po zakończeniu meczu po zejściu z boiska kibice zwyzywali przyjezdnych, ale nie jestem tego w stanie potwierdzić. Ktoś pewnie ucierpiał podczas całej sytuacji moralnie czy fizycznie, co pewnie będzie skutkowało sankcjami dla gospodarzy, tyle że ciężko zapanować nad kibicami mając otwarty stadion, do tej pory takie wydarzenia raczej nie miały miejsca, natomiast coś z tym faktem trzeba będzie zrobić (myślimy nad ogrodzeniem, ale to melodia przyszłości, bo na razie mamy inne tematy infrastrukturalne do zrealizowania). Podsumowując, organizacyjnie nie było wszystko dograne na tip top, ale zwalając całą winę na gospodarzy można mówić o dużej hipokryzji.

Teraz pora na stanowisko drugiej strony.

Sprawa jest prosta, piłkarz Mszalnicy robi “głupi” faul w końcówce, wbiegają kibice gospodarzy, faulujący piłkarz dostaje trzy uderzenia w tył głowy od kibiców, mecz się kończy i tyle. Daleko mi od pochwał zarówno dla faulującego, jak i kibiców gospodarzy. Wiadomo, że takie sytuacje się zdarzają, miały miejsce, są i przypuszczam, że w przyszłości tego nie unikniemy. Niech to będzie przestroga dla wszystkich, którzy nie potrafią trzymać nerwów na wodzy i oby kolejnym razem, którego mam nadzieję nie będzie, ktoś zastanowił się dwa razy, zanim wykona jakiś ruch.

Kolejna opinia z Mszalnicy. – Kibice cały mecz gdzieś tam “jechali” do piłkarzy z wyzwiskami głównie do bramkarza. W momencie kiedy Jazowsko w końcówce meczu wyszło na prowadzenie zaczęła się ostra gra. Po przejęciu piłki na naszej połowie do akcji ofensywnej włączył się zawodnik Mszalnicy i została mu wybita piłka agresywnym wślizgiem (z mojej perspektywy trafionym w piłkę). Zawodnik Mszalnicy odepchnął zawodnika z Jazowska i zaczęła podlecieli najpierw do niego zawodnicy Jazowska, którzy go zaatakowali i do tego wbiegli na murawę kibice, przez których został kilkukrotnie uderzony. Słabe jest również to, że wśród tych “kibiców” byli również zawodnicy Jazowska, którzy zeszli wcześniej z boiska. Po wznowieniu meczu oraz jego zakończeniu nieustanne groźby i ubliżanie z trybun…

Podsumowując szkoda tego, co miało miejsce, ale czasu nie cofniemy, infrastruktura z dnia na dzień nie poprawi się na lokalnych stadionach, zresztą takie sytuacje mają miejsce na dużych, względnie dobrze zabezpieczonych obiektach. Najlepszym przykładem są niedawne wydarzenia we francuskiej Ligue 1. Po prostu, tak po ludzku prosimy, gdy będziecie na meczu, zobaczycie, że “coś się święci”, nie bądźcie obojętni i postarajcie się ugasić konflikt w zarodku, aby szczególnie dzieci nie musiały oglądać takich przykrych scen.

(Sebastian Stanek)

 

 

Reklama

.

.

Archiwum

Musisz to przeczytać!

Więcej w A klasa