IX Międzynarodowy Turniej Sokolika o Puchar WIŚNIOWSKI – najlepsza Korona Kielce!
Łzy lały się strumieniami, u jednych najpierw z żałości, później z radości u drugich odwrotnie – nigdy nie sądziliśmy, że finał turnieju Sokolika może przynieść dawkę tak gigantycznych emocji, które udzielały się wszystkim – obojętnie tego momentu oglądać się nie dało. Bohaterska Korona Kielce wzniosła Tarczę Sokolika, a jej przygoda to gotowy scenariusz na film!
Wygrali eliminacje, na które mogli nie dotrzeć Piekielnie deszczowa pogoda, błoto, skrajnie trudne warunki. Korona Kielce gra turniej eliminacyjny do turnieju Sokolika o Tarczę Rycerzy Rytra. Zwycięża w pięknym stylu i melduje się ponad miesiąc później w Starym Sączu. – Korona do Rytra miała już nawet nie jechać – zdradza sensacyjne szczegóły Tomasz Popiela, koordynator Sokolika – Brak funduszy na wyjazd miał uniemożliwić im stawienie się na turnieju w Rytrze. Zareagowali rodzice, pozbierali pieniądze i koroniarze zjawili się w Rytrze. Wygrali. –Jestem szczególnie dumny, że to właśnie „nasz zespół” utarł nosa faworytom w Starym Sączu – mówi z nieskrywaną radością Tomasz Kulig – prezes Popradu Rytro, organizator turnieju o Tarczę Rycerzy Rytra.
Droga do finału: twardo i skutecznie
Od pierwszych meczów Korona w Starym Sączu pokazywała, że nie będzie odstawać od drużyn, z którymi przyszło jej rywalizować. Tym razem przyszło jej grac jednak nie w deszczu ale w cudownym słońcu (czasem zbyt mocnym). W sobotę zajęła drugie miejsce w grupie, będąc słabszą jedynie od Lokomotiv Zagrzeb. W rozgrywkach niedzielnych – czyli Lidze Mistrzów, przystąpiła z wielkim przytupem. Swoje mecze rozgrywała twardo na pograniczu faulu, często zaganiając swoich rywali. Wszyscy zwracali na to uwagę, że Korona pokazała najbardziej dynamiczny futbol w odbiorze nie szczędząc sił i środków. Jej spotkania były bardzo szybkie, a rywale często nie wytrzymywali tego tempa.
Szli jak burza, w finale nieco wyhamowali
W finale na zespół z Kielc czekał Rapid Wiedeń. Co ciekawe, drużyna wzrostowo często niższa od rywali, potrafiła techniczną i przemyślaną grą dotrzeć aż na sam szczyt rozgrywek. Różnice fizyczne widoczne były także w finale, jednak boisko ich nie wskazało, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Widać było zmęczenie u chłopaków, do tego te wielkie i gigantyczne emocje związane z meczem finałowym sprawiły, że nogi nie chciały nieść obydwu drużyn, tak jak we wszystkich poprzednich meczach.
W finale bez goli…
Wynik 0:0 dał kibicom prawdziwe igrzyska! Rzuty karne. Widząc jak wielkie emocje wywołują one wśród obydwu drużyn, do głowy przychodziła refleksja, czy tak młode serduszka są wstanie wytrzymać tak potężną dawkę emocji. Żadne dziecko nie chciało zawieść swoich trenerów i kolegów z drużyny, stąd ciężar gatunkowy, każdego kolejnego karnego wydawał się niewyobrażalny. Z piekła do nieba
Znacznie lepiej zaczęli je piłkarze z Wiednia. Pewnie wykonywali swoje próby, a wobec pudła Korony zdawali się być bardzo blisko Tarczy Sokolika. Wówczas stało się coś niesamowitego, ostatniego, decydującego karnego wybronił bramkarz Korony Jakub Molenda i przedłużył nadzieje swojego zespołu. Łzy u jednych i drugich lały się strumieniami. Kuba bronił nadal. Był jak w transie, a jego interwencje sprawiły, że to Korona zdobyła uprawnione mistrzostwo Sokolika, a bohater utonął w objęciach kolegów.
Wszystko co kochamy
Emocje były tak ogromne, że płakali nie tylko zwycięzcy i przegrani, ale dało się dostrzec łzy wzruszenia u dumnych rodziców, kibiców i osób czasami zupełnie bezstronnych – słowem, w niedziele w Starym Sączu zdarzyło się wszystko, co dobitnie uświadomiło, za co kochamy piłkę nożną i to bez różnicy czy na poziomie seniorskim, czy dziesięciolatków.
Spełniają marzenia
Feta zwycięzców wydała się nie mieć końca. Z boiska przeniosła się na scenę, gdzie Korona Kielce wzniosła Puchar Firmy Wiśniowski, czyli doskonale znaną Tarczę Sokolika! Z roku na rok poziom rozgrywek ciągle się podnosi. Koordynator rozgrywek Tomasz Popiela, stworzył turniej, którego ranga rośnie z każdym rokiem i wydaje się, że nie zna żadnych barier ani granic. Drużyny rozgrywają eliminację daleko po za granicami Polski, a jak pokazuje obecna edycja, nikt nie jest tutaj bez szans. Fundacja „Ja też mam marzenia”, czyli główny organizator rozgrywek pokazuje, że ze swoją nazwą wstrzeliła się idealnie. Jesteśmy przekonani, że udział w tej imprezie to spełnienie gigantycznej ilości marzeń młodych piłkarzy począwszy od tych najmniejszych lokalnych drużyn, po te najlepsze z Polski i całej Europy. Skrzyżowanie rękawic z potentatami, pozostanie w pamięci tych młodych chłopców na zawsze.
Ze Starego Sącza, Damian Szczerba
fot. FB Turniej Sokolika.