“Rozegraliśmy” dla was XVI kolejkę ligi okręgowej! NaszSport.pl – Koronawirus 1:0!
Dość tej nudy! Kończymy sezon na własną rękę! Przed wami runda rewanżowa sezonu 19/20 V ligi Nowy Sącz. Rozpoczynamy od 16 kolejki zaplanowanej pierwotnie na 21-22 marca. Nie zabrakło w niej bardzo ciekawych, a czasami wręcz niespodziewanych wyników! Zobaczcie jak poradziła sobie wasza drużyna. Gorąco zachęcamy, bo wielkich emocji w tej kolejce nie brakowało!
Wyniki oddaliśmy ślepemu losowi i rzucaliśmy kostką! Tekst i zabawa ma charakter rekreacyjno-humorystyczny Ważne: jeżeli na kostce wypadło „6” na potrzeby wyniku traktujemy jak ZERO.
Liga okręgowa Nowy Sącz – Kolejka 16 – z dnia 21-22 marca.
Z murawy wiało nudą. Obydwie drużyny wyglądały tak jakby nie chciały sobie zrobić krzywdy. Kiedy wydawało się że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, w jednej z nielicznych akcji meczu Rafał Saczka uruchomił prostpodałym podaniem Bartłomieja Cisowskiego, a ten będąc sam na sam z Przemysławem Miłkowskim posłał piłkę do siatki po długim rogu bramkarza Orła. Trzy zdobyte punkty na trudnym terenie wydają się być dobrym prognostykiem na rundę wiosenną.
LKS Łużna – Grybovia Grybów 1:3 (1:0)
Bramki: Wojciech Pater 8 – Rusłan Olejnik 46, Michał Radzik 47, Franciszek Ptaszkowski 77.
Szybko bo już w 8 minucie gola zdobyli gospodarze. Pater wykorzystał nieporozumienie w szeregach obronnych Grybovii i przy pomocy słupka zmieścił piłkę w siatce. Do przerwy nic już więcej nie wpadło, choć co raz częściej do głosu dochodzili goście. Po zmianie stron ekspresowo rozpoczęli piłkarze z Grybowa. Najpierw ich grający trener wykorzystał rzut karny, a chwilę później kontratak na gola zamienił Radzik. Miejscowi próbowali gonić wynik, dzięki czemu nieco się odkryli. Dało to szansę Grybovii na kolejna bramkę, którą po kolejnej szybkiej kontrze zdobył Ptaszkowski.
Skalnik Kamionka Wielka – Zyndram Łącko 5:1 (3:0)
Bramki: Grzegorz Maciaszek 11, 21, 33, Sebastian Nowak 60, Grzegorz Żarnowski 90 – Damian Kucia 49.
Lider potwierdził że jego czwartoligowe aspiracje nie są przesadzone. Zyndram okazał się łatwym celem choć tak naprawdę z boiska nie widać było aż takiej różnicy. Wszystko załatwił jeszcze w pierwszej połowie niezawodny Grzegorz Maciaszek. Klasyczny hat-trick dał komfort gry z ambitnym przeciwnikiem. Co prawda gości stać było na zryw i bramkę w 49 minucie Kuci, jednak ostatnie słowo należało i tak do Skalnika, a dokładniej do Sebastiana Nowaka i Grzegorza Żarnowskiego, pierwszy najpierw strzelił, a następnie asystował przy golu swojego starszego kolegi (wysunął mu idealną piłkę po linii 5 metra, gdzie popularnemu Żarno starczyło dołożyć tylko odpowiednio stopę).
Dunajec Nowy Sącz – ULKS Korzenna 1:4 (0:2)
Bramki: Kamil Gródek 71, Konrad Krasiński 1, Albert Szczerba 10, Jan Kantor 72, Arkadiusz Kulpa 89 (karny).
Piłkarze Łukasza Biernackiego ostro przepracowali zimowy okres przygotowawczy. Do tego solidne wzmocnienia miały dać im jeszcze więcej jakości. Niestety dla nich, zaliczyli falstart. Ku zdziwieniu licznie zgromadzonej publiczności na obiekcie przy ulicy Lwoskiej w Nowym Sączu po 10 minutach było już 0:2 dla gości. Najpierw tuż po rozpoczęciu gry gola zdobył Konrad Krasiński, a 9 minut później Albert Szczerba zdecydował się na uderzenie z 30 metrów. Piłka przy ogólnym zdziwieniu wpadła do siatki Dunajca. Po tym golu Korzenna mocno się cofnęła. Gospodarze atakowali co raz bardziej, a ich dywanowe naloty tylko cudem nie kończyły się bramkami. Spora zasługa tu Arkadiusza Kulpy, który bronił nawet w sytuacjach beznadziejnych. Skapitulował dopiero w 71 minucie, kiedy pięknym półwolejem z 11 metrów popisał się nowy nabytek Dunajca Kamil Gródek. Piłka trafiła w samo okno i Kupla był bez szans. Euforia nie trwała jednak długo. Bo natychmiastowo odpowiedziała Korzenna. Jan Kantor zaliczył efektownego szczupaka czym zgasił chyba nadzieję na dobry wynik zielonych. W ostatniej minucie meczu w polu karnym Dunajca faulowany był Przemysław Szambelan. Pewnym egzekutorem jedenastki został… bramkarz Arkadiusz Kulpa, który zasłużył tym samym na miano piłkarza meczu.
Gród Podegrodzie – Łosoś Łososina Dolna 2:3 (0:2)
Bramki: Edward Zwoliński 55, 72 – Grzegorz Znamirowski 15, Damian Skórnóg 38, 80.
Pierwsze 45 minut to koncertowa gra Łososia. Wychodziło im chyba wszystko. Dwie bramki, które w pełni oddawały przebieg meczu wpakowali rywalowi Znamirowski i Skórnóg. Goli mogło być nawet więcej ale dwa razy w sytuacji jeden na jeden pomylił się Bugajski. Ta niespodziewana łatwość, uśpiła czujność piłkarzy Łukasza Schreinera. W drugiej części gry byli chyba zbyt pewni swego bo nie zdołali wyciągnąć wniosków po kontaktowym golu Edwarda Zwolińskiego, a kiedy ten sam zawodnik w 72 minucie dał Grodowi wyrównanie, to wyglądali oni na mocno wstrząśniętych rozwojem sytuacji. Z gry nadal byli lepsi, ale to miejscowi trafiali. Dobra passa była w tym dniu jednak przy Łososiu. W 80 minucie zdobyli oni trzecią bramkę. Damian Skórnóg wygrał pojedynek biegowy z obrońcą Grodu i natychmiast posłał piłkę nad wychodzącym bramkarzem gospodarzy, dając swojej drużynie upragnione trzy punkty.
Kolejarz Stróże – Hart Tęgoborze 5:3 (3:2)
Bramki: Jan Krok 5, 67, Artur Przetacznik 32, 44, 70 – Paweł Kociołek 10, Szczepan Rosiek 15, Sebastian Połeć 47.
Fantastyczne widowisko w Stróżach. Kibice obejrzeli aż osiem goli, a obydwa zespoły walczyły do upadłego. Sędzia często sięgał po żółte kartoniki, ale na szczęście dla jednych i drugich, nikogo nie zdążył z boiska relegować. Pierwsi strzelanie rozpoczęli miejscowi. Jan Krok popędził prawą stroną, złamał do środka i pewnie uderzył obok bramkarza gości. Pięć minut później było już 1:1, a do wyrównania doprowadził Paweł Kociołek obracając obrońców Kolejarza na wszystkie możliwe sposoby. Po kolejnych pięciu minutach było już 1:2 dla Harta. Tym razem akcję i dośrodkowanie ze skrzydła zamknął Szczepan Rosiek. Prowadzenie przyjezdni oddali niecały kwadrans przed przerwą, wtedy przypomniał o sobie Artur Przetacznik, który uderzył z dystansu tak precyzyjnie że piłka wylądowała między słupkami. Ten sam zawodnik ustrzelił jeszcze bramkę do szatni i jego zespół udał się na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Zanim na dobre kibice rozsiedli się po zmianie stron, na boisku było już 3:3. Sebastian Połeć przymierzył idealnie i bramkarz Kolejarza nie zdołał tego wybronić. Ostatecznie to Kolejarz cieszył się z wygranej. Ambicja i otwarta gra zostały nagrodzone. A strzelcami okazali się ci sami, którzy do bramki trafili jeszcze w pierwszej połowie, a wiec Krok i Przetacznik.
Sokół Stary Sącz – LKS Kobylanka 5:5 (2:2)
Bramki: Marcin Wójcik 3, 16, 67, Krystian Owsianka 83, Piotr Bocheński 85 – Tomasz Augustyn 4, 25, Rafał Gadzina 55, 60, Kamil Gałowicz 90.
Istne szaleństwo w Starym Sączu. Takich wyników w lidze okręgowej po prostu na co dzień się nie ogląda. Kibice zachwyceni, choć miejscowi nieco rozczarowani, bo wygrana uciekła im w ostatnich sekundach meczu. Piłkarzem meczu można chyba określić Marcina Wójcika autora hat-tricka, choć i kilku innych także mogło aspirować do tego miana. Sam mecz rozpoczął się od razu z grubej rury. Po 4 minutach było już 1:1, a po 25 2:2. Dwa gole dla gości strzelił Augustyn, a dla gospodarzy Wójcik. Ten wynik utrzymał się do przerwy, a później jazda była jeszcze szybsza i to bez trzymanki. Kobylanka po dwóch bramkach Rafała Gadziny prowadziła już 2:4 i wydawało się że kontroluje mecz. Sokół jednak zdołał się pozbierać i znów Wojcika i Owsianki wyrównać stan pojedynku na 4:4! Ten wynik wydawał się już kosmiczny, a gdy bramkę w 85 minucie strzelił Bocheński, trybuny eksplodowały. Goście jednak nie poddawali się a ich trud został wynagrodzony golem Gałowicza w 90 minucie meczu! Choć zaraz potem sędzia skończył zawody, to kibice gospodarzy choć nieco zawiedzeni, na stojąco żegnali piłkarzy obydwu drużyn, bo te brawa im się po prostu należały!
Nad pierwsza częścią gry spokojnie można spuścić kurtynę milczenia. Wszystko co ważne działo się w drugiej odsłonie. A działo się sporo! Kiedy swoje kolejne gole zaczął zdobywać Grela i to trzy w ciągu pięciu minut, na trybunach zaczęto zastanawiać się czy aby nie będzie powtórki z Lewandowskiego. Niestety nie było Grela zatrzymał się, a jego trzy gole i tak zasługują na uznanie. Pewnie w tym miejscu można byłoby skończyć relację, gdyby nie zryw gospodarzy w końcówce spotkania. Bramki Dudki i Góry w odstępie trzech minut sprawiły że ostatnie 10 minut było dla Zagórzan bardzo nerwowe. Na ich szczęście gospodarzy na nic więcej nie było w tym dniu stać i wynik już nie uległ zmianie. Co warte podkreślenia, sędzia nie pokazał w tym meczu żadnej kartki!
Uwaga! Zbieżność zdarzeń i nazwisk jest zupełnie przypadkowa ;). Całość ma charakter jedynie humorystyczny. Wyniki wylosowane za pomocą kostki do gry. Mamy nadzieję że nikt z “przegranych” nie poczuł się urażony.