Lider pokonany, Łosoś uskrzydlony zwycięstwem
Obok spotkania Dunajec – Skalnik (1:3), to właśnie mecz dotychczasowego lidera Kobylaki z Łososiem był pojedynkiem, na którego wynik z zaciekawieniem czekało wielu sympatyków klasy okręgowej.
Cofniemy się w czasie, aż do 1 września, kiedy to Łosoś doznał szokującej porażki z Zawiszą 0:4. W piłce nożnej ważną sprawą jest jednak to, jak drużyna potrafi zareagować na kryzys i w Łososinie szybko znaleźli na to receptę. Warto pochwalić podopiecznych trenera Schreinera, że wspólnie podnieśli się i wkroczyli na dobrą ścieżkę, gdyż od tamtego momentu w sześciu kolejnych spotkaniach nie dali się pokonać.
Różne zespoły stawały im na drodze, ale teraz zadanie wydawało się bardzo trudne, bowiem Kobylanka mająca w swoich szeregach nieprzypadkowych zawodników piastowała fotel lidera klasy okręgowej. Przed meczem remis na ciężkim terenie byłby w Łososinie brany w ciemno, ale za to kochamy piłkę, że jest ona nieprzewidywalna.
Początek meczu to było coś, co nikogo zbytnio nie zdziwiło. Gospodarze już na samym początku za sprawą Augustyna wyszli na prowadzenie, chociaż palce maczali w tym obrońca i bramkarz z Łososiny, którzy nieco ułatwili mu zadanie. Po pół godziny gry było już 1:1. Środkowy obrońca Łososia diagonalnym podaniem uruchomił 16-letniego Szewczyka, a ten zachowując się niczym rutyniarz, lobem pokonał Mitusia.
Po zmianie stron Kobylanka prezentowała się jeszcze słabiej niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Na prowadzenie przyjezdnych wyprowadził Znamirowski i warto tutaj zatrzymać się przy bramkarzu Kobylanki, który 3 – krotnie odbijał strzały przeciwników, ale przy pasywnej postawie swoich obrońców, w końcu musiał skapitulować.
„Kropkę nad i” postawił Zgrzeblak, wykorzystując podanie Szewczyka i umieszczając piłkę do pustej bramki. Swoje stuprocentowe szanse mieli jeszcze Zgrzeblak i Bugajski, ale chyba nikt w Łososinie nie będzie miał im tego za złe, bowiem zwycięstwo stało się faktem.
W ekipie gospodarzy słabo zaprezentował się Kijek, który po kilku miesiącach przerwy nie doszedł jeszcze do pełnej formy. Sporo niecelnych podań zanotował Żmigrodzki, a na pochwałę zasługuje bramkarz Mituś, dzięki jego interwencjom wynik nie był wyższy oraz Augustyn, który cofał się pod własne pole karne po piłkę. Absencji Gadziny nie wykorzystał Przybyłowicz, grający na szpicy zawodnik, sprawiał wrażenie wystraszonego, w pojedynkach główkowych czy twardych wejściach.
LKS Kobylanka – Łosoś Łososina Dolna 1:3
Bramki: Augustyn – Szewczyk, Znamirowski, Zgrzeblak.
Łosoś: Karkach – Grzegorzek, Ł.Krok, R.Pałka, Nowak – M.Krok (K.Pałka), Znamirowski, Zelek (Nowak), Szewczyk (Michalik), Orzeł (Zgrzeblak) – Maj (Bugajski).
(Seba)
********************************************************************************
Chcesz przygotować dla nas materiały, relację, lub zdjęcia z tego lub innego meczu? Bardzo prosimy o kontakt:
www.facebook.com/naszsport/
redakcja@naszsport.pl