Pierwsze punkty wciąż przed nimi
Galicja Nowy Sącz, choć jest blisko, to wciąż musi czekać na pierwszy skalp w tym sezonie. Tym razem nie udało się urwać choćby punkty ATP Binczarowa. Goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie, sądecka ekipa zdołała jednak w przeciągu sześćdziesięciu sekund wyrównać. Walka toczyła się o każdy metr boiska, ale to Janusz Broda z ATP przechylił szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny.
Charakter odegrał kluczową rolę
Ciężka przeprawa czekała Wicher Mogilno z starciu z Górką Szczereż. Spore znaczenie miały tutaj aspekty wolicjonalne, których więcej tego dnia zaprezentowali przyjezdni, a ponadto mając w swoich szeregach Patryka Rolę, który ustrzelił dublet, mogli finalnie sięgnąć po wygraną.
Wpadka Ogniwa? Po części można to uznać za swego rodzaju zaskoczenie, ale z drugiej strony Łęka nie raz i nie dwa razy pokazywała, że na własnym obiekcie jest groźna. Zwycięstwo 3:1 z ekipą z Piwnicznej z pewnością da im kopa na kolejną część sezonu.
Drugie zwycięstwo Zabełcza
Zabełcze Nowy Sącz pewnie i wysoko pokonało KPT Nawojowa. Strzelanie jeszcze w pierwszej połowie rozpoczął młodzieżowiec przyjezdnych i dość długo utrzymywał się “stykowy” wynik, aż do mniej więcej 60. minuty, kiedy to trzykrotnie udało się drużynie z Nowego Sącza pokonać bramkarza rywali.
Dobrą formę podtrzymuje Zamczysko Marcinkowice, które zwyciężyło po raz trzeci z rzędu. Wszystko co dobre dla oka kibica, czyli bramki padały w samej końcówce. Ostatecznie Zamczysko pokonuje spadkowicza z Przydonicy 2:1.
Zdekompletowana Królovia
Królovia przyjechała na mecz do Piątkowej w znacznym osłabieniu. Po kwadransie i czerwonej kartce zawodników było na tyle mało, że sędzia musiał zakończyć pojedynek i Piątkovia otrzymała walkower.
Wciąż bez porażki przez rozgrywki brnie Zawada Nowy Sącz. Szalony to był mecz, w którym padło aż dziesięć bramek, z czego sześć autorstwa obecnego lidera. Wszystko szło nie po myśli dla ekipy z Nowego Sącza. Czerwona kartka jeszcze w pierwszej połowie, brak nominalnego bramkarza na ławce, wynik 1:3 przy zejściu do szatni. Tylko oni sami wiedzą, w jaki sposób odwrócili losy pojedynku, wygrywając 6:4 z rezerwami Łososia.