A klasa

Hit kolejki dla Amatora, co działo się w A klasie?

Published on

Najciekawiej w 18. serii gier zapowiadało się spotkanie Dąbrovii Wielogłowy, z Amatorem Paszyn. Oba zespoły zaciekle walczą o miejsca na podium. Zapraszamy na przegląd ubiegłej kolejki.

Podopieczni Jacka Ruchały nie podołali wiceliderowi z Paszyna, z którym w przypadku ich zwycięstwa mogli zrównać się punktami. Świetnie zapowiadający się pojedynek czołowych drużyn sądeckiej A – klasy nie zawodził od samego początku. Amator wyszedł jako pierwszy na prowadzenie po debiutanckiej bramce Wojciecha Mędonia, ale gospodarze nie zamierzali odpuszczać przyjezdnym i zdołali wyrównać po świetnie wykonanym rzucie wolnym przez Szczepana Rośka. Tuż przed przerwą na prowadzenie Amatora wyprowadził Karol Cisowski. Po zmianie stron ekipa z Paszyna znalazła się w tarapatach, jednak wiele zawdzięczają swojemu bramkarzowi, który ratował zespół z opresji. Amator przetrwał oblężenie bramki i wyprowadził kolejny cios, w postaci bramki z rzutu karnego wykonanego skutecznie przez Karola Głoda. Wynik do końca nie uległ już zmianie i to Amator sięgnął po arcyważne trzy punkty.

W kolejnym pojedynku Nawoja z Victorią oczywiście, zwycięstwo każdej z drużyn wchodziło w rachubę, ale wynik 9:0 dla gospodarzy jest sporą sensacją. Gospodarze szybko, bo w piątej minucie za sprawą Mikołaja Wnęka wyszli na prowadzenie i ten sam zawodnik podwyższył później na 2:0. Worek z bramkami się otworzył, Nawoj grał koncertowo i właściwie nie miał słabych punktów, co zaowocowało prawdziwą kanonadą. Szczególnie w drugiej połowie, w okresie 60′ – 80′ minuty celowniki zawodników z Nawojowej były wybitnie nastawione, bo aż pięciokrotnie pokonywali golkipera z Witowic.

W meczu Grybovii z Wichrem Mogilno nikt w Grybowie nie zakładał porażki czy nawet remisu, liczył się tylko komplet punktów. Grybovia pod wodzą Alberta Szkaradka widocznie przeważała i stwarzała sobie sporo sytuacji bramkowych. Goście ograniczali się jedynie do bądź co bądź groźnych kontrataków, ale to było za mało, by zdobyć więcej, niż trzy bramki, które dla Grybovii strzelali Olech, Kiełbasa i Szpila.

Po wpadce Zamczyska z Zawiszą i ostatecznej weryfikacji spotkania jako walkower przyszła pora na rehabilitację dla swoich sympatyków. Boisko w Szczereżu nigdy do łatwych terenów nie należało, jednak zawodnicy z Marcinkowic poradzili sobie w bardzo dobry sposób. Do składu po absencji za kartki wrócił Krzysztof Budnik i od razu zanotował hattricka, dodatkowo “odpalił” po powrocie z wypożyczenia Adrian Gołdas, dwukrotnie wpisując się na listę strzelców. Na takie argumenty gracze Górki nie byli w stanie odpowiedzieć, zdobywając jedynie gola honorowego.

Zgodnie z planem po trzy “oczka” sięgnęła Korzenna. ULKS jeszcze goryczy porażki nie zaznał, co budzi podziw i w meczu z przedostatnią drużyną w tabeli na przerwanie tej passy się nie zapowiadało. Decydujący był ostatni kwadrans pierwszej połowy, w którym Stawiarski, Kaczmarek i Kuzera wyprowadzili gospodarzy na trzybramkowe prowadzenie. Choć po zmianie stron Ogniwo postraszyło golem, to na nic się on nie zdał, bowiem dwadzieścia minut później Stawiarski ustalił wynik meczu na 4:1.

Potknięcie Dąbrovii Wielogłowy wykorzystała Zawisza Rożnów, aspirująca do szybkiego powrotu do klasy okręgowej. Orzeł Ptaszkowa dzielnie walczył, ale to gospodarze swoją mądrością i doświadczeniem punktowali ekipę z Ptaszkowej. Janisz, Mordarski i Koszyk dali bardzo ważne zwycięstwo, małym kamyczkiem wrzuconym do ogródka Zawiszy może być jedynie brak koncentracji w ostatnich minutach, który sprawił, że nie zachowali czystego konta. Jednak, wzorem starego porzekadła – “zwycięzców się nie sądzi”.

fot. Zawisza Rożnów

Drugi mecz i drugi raz pięć bramek w sieci rywala. Forma strzelecka Budowlanych może imponować, tym samym oddalają się od strefy spadkowej na bezpieczny dystans. Sporym ułatwieniem dla ekipy z Jazowska był rzut karny z 5. minuty, każdy kto grał w piłkę wie, jak dużo daje prowadzenie w tak wczesnym momencie meczu. Dwukrotnie Wojciech Burchel, dwukrotnie Ernest Jastrząb oraz jeden raz Sławek Gromala wpisywali się na listę strzelców, to w zupełności wystarczyło, aby wybić z głowy Olimpikowi szansę i nadzieję na pozytywny wynik.

Przebudziła się Mszalnica, której sytuacja w tabeli nie była i w sumie wciąż nie jest kolorowa. Tak samo mecz mógł rozpocząć się w ciemnych barwach dla LKS-u, tylko nieudolność napastnika KPT sprawiła, że gospodarze nie wyszli na prowadzenie. Nieodpowiedzialne zachowanie jednego z zawodników KPT sprawiło, że zawodnicy z Mszalnicy przez znaczną część drugiej odsłony grali w przewadze, co tylko napędziło ich do dalszych ataków. Na pół godziny przed końcowym gwizdkiem powinno być 0:1 dla Mszalnicy i przez chwilę może było, ale ostatecznie sędzia trafienia nie uznał. To na co oczekiwali sympatycy LKS-u wydarzyło się w 80. minucie. Trafienie rezerwowego Główczyka dało ekipie z Mszalnicy upragnione prowadzenie, którego LKS nie wypuścił już do końca meczu.

PozycjaKlubMWRPBZBSPKT
1171520651047
2181413522043
3191324562841
4191315712440
520956422932
618846394128
719847415228
819838504827
919829374526
1018747412825
11198011363324
1218738272724
13194312173915
14194312185215
1519301622819
1618111620774
170000000

fot. ulkskorzenna.pl

Sebastian Stanek

Popular Posts

Exit mobile version