“NaszWywiad”: – „Marzy nam się awans do ligi okręgowej”. – rozmowa z Krzysztofem Szkarłatem, grającym Prezesem Zamczyska Marcinkowice
Na co dzień jest Pan nie tylko sternikiem Zamczyska, ale również czynnym zawodnikiem. Od kiedy właściwie zaczęła się Pana przygoda z Marcinkowicką piłką?
Moja przygoda z piłką w Marcinkowicach zaczęła się dokładnie w styczniu 2016 r. Wydaje mi się, że to 3 leni pobyt za granicą w Irlandii zaowocował mocniejszym zagłębieniem się w piłkę nożną. Myślałem, że wyjazd za granice wiąże się tylko z pracą i zarabianiem pieniędzy dla rodziny i lepszego bytu. Tak też było w moim przypadku, ale oprócz tego udało mi się poznać wielu wspaniałych ludzi, właśnie poprzez spotkania po pracy, gdzie na Irlandzkich Orlikach graliśmy w piłkę nożną. Zaowocowało to utworzeniem przeze mnie i moich szwagrów Dariusza Peciaka i Łukasza Basta, drużyny piłkarskiej o nazwie “Polonia Sandecja” składającej się z zawodników, a jednocześnie kolegów z pracy pochodzących z różnych Państw, m.in.: Brazylii, Litwy, Ukrainy czy też Polski. Postanowiliśmy ją zgłosić do amatorskiej ligi Irlandzkiej w mieście Waterford i naprawdę nieźle nam szło. Mecze i treningi organizacji wciągały mnie na tyle mocno, że bez wahania przyjąłem zaproszenie do drużyny Darka Peciaka, wtedy już trenera Zamczyska. Tak właśnie w styczniu 2016 r. pojawiłem się na treningach piłkarskich, a następnie zostałem zawodnikiem Zamczysko Marcinkowice, gdzie od październiku 2018 r. jestem prezesem.
Jakie największe trudności dostrzega Pan w pełnieniu funkcji „grającego prezesa”?
Funkcja grającego Prezesa jest na pewno bardzo trudna i czasem naprawdę trzeba się napocić i nagimnastykować, żeby to wszystko ogarnąć. Wiadomo początki były trudne, gdyż musiałem się nauczyć i przyswoić wiele umiejętności, jak i wiedzy potrzebnej do sprawnego i mądrego prowadzenia klubu z tak wieloletnimi i pięknymi tradycjami, jak LKS Zamczysko. Dużo zawdzięczam chłopakom z drużyny, którzy naprawdę oprócz tego, że zostawiają bardzo dużo zdrowia i serca na boisku, mają jeszcze chęci pomagać mi w utrzymaniu całego obiektu. Wspólnymi siłami dbamy o niego do dnia dzisiejszego, za co należy się dla nich wielki szacunek. Czasem przeraża mnie stos faktur na biurku i okres rozliczeniowy, jak również częste spotkania i gonitwa, pomiędzy pracą zawodową, domem i rodziną, a gminą, klubem, treningami i innymi sprawami klubu. Jednak mimo tego czuje wielką radość i satysfakcję z wyników, jakie osiągamy i to motywuje mnie do dalszej pracy, by osiągnąć jeszcze więcej.
Drużyna z Marcinkowic była rewelacją rundy jesiennej i zajmuje bardzo wysokie drugie miejsce. Marzy się Wam kolejny awans?
Nie byłbym sobą, gdybym nie odpowiedział – „Tak”. Marzy nam się awans do ligi okręgowej. Każdy ma jakieś cele i ambicje, a LKS Zamczysko będąc już bodajże kolejny rok w B-klasie, bardzo chciałby uwolnić się z tej ligi i awansować wyżej. Po zaciętej walce z LKS Mszalnica w sezonie 2017/18 ta sztuka nam się nie udała, a byliśmy bardzo blisko i czuliśmy pewien niedosyt. Zmotywowało to nas do dalszej pracy i powiem szczerze, że efekty przyszły szybko i w sezonie 2018/19 nasi przeciwnicy nie mieli za wiele do powiedzenie. Na trzy mecze przed końcem zapewniliśmy sobie awans do A-klasy z imponującymi statystykami. Mimo tego zawsze podchodzimy do każdego meczu i wszystkiego co robimy z wielką pokorą i tonujemy nasze nastroje nawet teraz, gdy piastujemy funkcje v-ce lidera sądeckiej A-klasy po pierwszej rundzie. Myślę, że jeśli będzie nam to dane z góry i wymodlimy ten awans przypieczętowując go naszą dobrą grą, to bierzemy go w ciemno, bo przecież marzenia trzeba spełniać!
Nie jest żadną tajemnicą, że dysponujecie raczej skromnym budżetem, a mimo tego świetnie ogarniacie sportową rzeczywistość. Jak radzicie sobie z deficytem finansowym?
Bardzo szanujemy pomoc finansową z Gminy Chełmiec i Pana Wójta Bernarda Stawiarskiego, ale wiadomo, że potrzeby klubów są bardzo duże i każda suma pieniędzy, jak i rzeczy materialne zawsze znajdą swoje przeznaczenie i dany cel. Tak jest też u nas i nie sposób jest tutaj pominąć firmy takie, jak: ROLBUD-INSTAL Bożena i Krzysztof Zbozień, ROLBUD – MATERIAŁY BUDOWLANE KLĘCZNY Andrzej Sychowski, GEORGE – Jerzy Kuzak, PROFIL – Piotr Baziak, MABEL Anna i Edward Sulicz, jak i prywatne osoby oraz samych zawodników, którzy wspierają nasz klub we wszelkiego rodzaju inwestycjach, jak i utrzymaniu stadionu, zakupu sprzętu sportowego itp. To dzięki nim powstały piłkochwyty oraz dobudowany został budynek z toaletami i prysznicami, który spełnia wymogi licencyjne. Tak więc cieszymy się bardzo i dziękujemy naszym sponsorom, że są z nami i wspierają nasz klub, aby rozwijał się i przyciągał tych najmłodszych mieszkańców do gry w piłkę. Myślę, że klub jest swego rodzaju wizytówką Marcinkowic.
Gołym okiem widać, że Marcinkowice tętnią piłkarskim życiem. Jakie są kulisy powstania Zamczysko Junior Marcinkowice?
Bez wątpienia to pomysł i dzieło trenera Darka Peciaka. Gdy wygraliśmy B-klasę i z impetem awansowaliśmy do A-klasy, na pierwszych treningach zaczęło pojawiać się około 35 osób chętnych do gry, które chciały zasilić szeregi drużyny seniorskiej. Oprócz tego nasi wychowankowie z I Ligi Juniorów Młodszych kończąc 15 i 16 lat również z chęcią pukali do drzwi drużyny seniorów, gdyż chcieli walczyć o miejsce w składzie. Na szczęście mamy w naszych szeregach trenera z wieloletnim doświadczeniem, pasjonata piłki nożne, który bez wahania podjął decyzję o utworzeniu drugiej drużyny seniorów, która będzie reprezentować Marcinkowice na szczeblu rozgrywek B-klasy. Pamiętam, że Darek nie chciał, żeby drużyna nazywała się Zamczysko II Marcinkowice i szukał innej nazwy, aby identyfikowała się też z tymi młodymi zawodnikami i była ich mottem przewodnim do ciężkiej pracy i zaangażowania. Po kilku dniach Darek zadzwonił do mnie i powiedział w czterech słowach: ZAMCZYSKO JUNIOR SPORT MARCINKOWICE! Nazwa ta spełnia wszystkie kryteria i bardzo szybko przyjęła się w szaragach zawodników, którzy na co dzień w niej grają i szlifują swoją formę, aby móc weprzeć starszych kolegów i doświadczyć gry w A-klasie.
Wielu nazywa Pana architektem i budowniczym Zamczyska i jeśli dobrze się temu przyjrzeć nie jest to wcale określenie metaforyczne. Czy wie Pan do czego pije?
Tak jak już wcześniej wspomniałem, jest to efekt wspólnej pracy przy wsparciu naszych sponsorów. Wiadomo, że marzymy o takim obiekcie, jaki ma Amator Paszyn, ale niestety nasze realia są inne i robimy tyle, na ile nas stać. “Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma” i tego się trzymamy. Wybudowaliśmy taki budynek, który spełnia minimum licencyjnych norm i akurat na taki nas było stać w danym momencie. Nie mieliśmy wiele czasu na wymyślanie i przebieranie, a wiadomo, że nowe nawet najmniejsze rozbudowy czy też przebudowy do tanich nie należą. My cieszymy się z tego co mamy, a myślę, że mamy wiele. Jak Bóg da, będziemy mieć jeszcze więcej.
Jeśli jesteśmy już przy twórcach odradzającego się, jak feniks z popiołu klubu, to nie sposób pominąć osoby Dariusza Peciaka. Jaką rolę odgrywa Wasz trener w całym tym żywym sportowym organizmie?
Darek Peciak, jak większość z nas wie, jest zarówno świetnym trenerem, jak i szwagrem. Dlatego na co dzień staram się być obiektywny względem jego pracy, jako trenera i członka zarządu klubu, którym również jest. Myślę, że jest On jedną z głównych postaci twórczości klubu poczynając od roku 2015, aż do teraz. Jak już wcześniej mówiłem jest wielkim pasjonatem piłki nożnej i wszystkiego, co jest z nią związane. Do wszystkiego podchodzi z wielką pokorą i zaangażowaniem. Bardzo skrupulatnie wykonuje swoje obowiązki trenerskie. W ciężkich momentach zawsze służy pomocną dłonią i dobrą radą. Wśród zawodników jest bardzo szanowany i doceniany za swoją pracę. Obiektywnie, jako prezes klubu nie widzę lepszego kandydata na trenera, który mógłby poprowadzić naszą drożynę w taki sposób, jak On i który poświeciłby tak wiele siebie, abyśmy doszli do takiego etapu, na którym obecnie jesteśmy i za to mu bardzo dziękuję!
Piłka nożna to gra zespołowa, jednak jej esencją są indywidualności. Jeśli miałby Pan możliwość wyróżnienia trzech zawodników swojej drużyny, to kto by to był?
Myślę, że jest to bardzo trudne pytanie, bo naprawdę każdy zawodnik wnosi coś dobrego do drużyny i na swój sposób jest indywidualistą jedynym w swoim rodzaju. Jeśli jednak mam wytypować trzech zawodników, to na pewno będzie to nasz bramkarz Dominik Stolarz, który na co dzień jest księdzem. Jest to świetny przykład tego, że nawet On jako duszpasterz może kontynuować swoją pasję i miłość do piłki. Mimo tego, że został przeniesiony do parafii w Krynicy, to przyjeżdża na treningi i na mecze do Marcinkowic. Jest naszym duchowym wsparciem w szatni, gdy prowadzi modlitwę przed meczem, na boisku podczas meczu, jak również w życiu prywatnym! Ratował nas wielokrotnie swoimi popisowymi paradami bramkarskimi, które były wspierane, jak podkreślał, Bożą pomocą! Kolejną osobą, którą chciałbym wyróżnić jest nasz stoper i zarazem kapitan Krzysztof Budnik. Tyran pracy na boisku, jak i poza nim! Haruje w linii defensywnej za trzech i niejednokrotnie ratował zespół w ciężkich momentach. Potrafi strzelać genialne bramki głową, co udowodnił nie raz. Taki zawodnik w szeregach drużyny to skarb! Natomiast z trzecią osobą mam delikatny problem, gdyż naprawdę każdy zawodnik jest jedyny w swoim rodzaju i bardzo cenny w kontekście naszej całej drużyny. Jednak jeśli już mam wybrać, to będzie to jeden z napastników grający z numerem 8 – Damian Binkiewicz. Chłopak bardzo się zmienił, spokorniał i zmodyfikował całkowicie obraz swojej gry. Może nie strzela tyle bramek, co Adrian Gołdas, ale jego kreatywna gra, powiedziałbym nawet żelazna gra, niejednokrotnie dawała nam zwycięstwo, a Damian schodził z boiska poturbowany dosyć mocno, gdyż nigdy nie odpuszczał i brał ciężar gry na siebie! Na boisku jest ambitny i walczy o każdą piłkę i jego hart ducha nie wygasa przez pełne 90 min.! Wielki szacunek dla Niego!
Na koniec chciałbym zapytać o nasz portal. Czy wg Pana tego typu przedsięwzięcia mają sens?
Jestem pełen podziwu dla założycieli portalu oraz redakcji, gdyż wkładają ogrom pracy w to, aby skrupulatnie odnotowywać i publikować to, co dzieje się na Sądeckich boiskach i nie tylko! Każda liga jest opisywana szczegółowo i dokładnie, dlatego każdy z czytelników śledzących swoja drużynę wie, kiedy i z kim ona gra, ile ma punktów, jakie miejsce zajmuje itp. Sam jako prezes, zawodnik i kibic śledzę poczynania drużyn przeciwnych, jak i swojej na portalu Nasz Sport i z niecierpliwością czekam na nowe istotne informacje, jakie zamieszczane są każdego dnia. Myślę, że jak najbardziej takie przedsięwzięcia mają sens i powinny być wspierane i motywowane do dalszych działań, dlatego trzymam kciuki za chłopaków i życzę im w nowym 2020 r. samych sukcesów zawodowych jak i sportowych. Również wszystkim prezesom, trenerom, zawodnikom i drużynom życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i przede wszystkim sportowej i zdrowej rywalizacji na sądeckich boiskach!
Dziękujemy za rozmowę.